s. Anna Kużdżał

Podziel się

Niepokalana 2015 (600x800)               s. Anna Józefa KUŻDŻAŁ, Córka Maryi Wspomożycielki (salezjanka). Urodzona 18 września 1963 r. w Mielcu. Pochodzi z Dulczy Małej (diecezja tarnowska). Pierwsze śluby zakonne złożyła 5 sierpnia 1988r. w Pogrzebieniu, a śluby wieczyste 18.09.1994 w Sokołowie Podlaskim.

Na misje wyjechała w  1998 r. Pracowała na Białorusi, Ukrainie, w Gruzji. Obecnie pracuje w Tbilisi w Gruzji.

Świadectwo powołania misyjnego s. Anny:

Zawsze chciałam być misjonarką. Już w dzieciństwie marzyłam o tym, żeby wyjechać do Afryki, głosić Ewangelię i „zrobić coś dobrego”. To powołanie misyjne odkrywałam w moim sercu równolegle z powołaniem do życia zakonnego. Modliłam się, sporo czytałam. Zachwycałam się życiorysami świętych, o których słyszałam na katechezie i chciałam ich naśladować. Rodzice (Jan i Irena z domu Pawełczak) uczyli mnie i moją młodszą siostrę Elżbietę, wielkiej wrażliwości na biednych, gościnności i dzielenia się tym, co mamy. W parafii wiele modliliśmy się o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. W 1985 roku wstąpiłam do Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki. W charyzmacie św. Jana Bosko i św. Marii Dominiki Mazzarello, którzy poświecili swoje życie trosce o zbawienie młodzieży odnalazłam swoją życiową drogę. W 1988 roku złożyłam pierwsze śluby zakonne i napisałam pierwsze podanie z prośbą o wyjazd na misje do Afryki. Były jeszcze dwa kolejne… i oczekiwanie na odpowiedź przełożonych, która nie nadchodziła. W tym czasie katechizowałam w rożnych miastach Polski w szkołach podstawowych i średnich (Poznań, Warszawa, Łódź, Sokołów Podlaski, Suwałki), wyjeżdżałam z dziećmi i młodzieżą na wakacje, zajmowałam się najzwyklejszymi codziennymi sprawami we wspólnocie, modliłam się i … powoli rezygnowałam z marzeń o misjach….

I oto w momencie, w którym ja „podpisałam rezygnację”, Pan Jezus zaczął działać. Pewnego letniego wieczoru  nowa przełożona inspektorii warszawskiej s. Maria Pioskowik zadzwoniła do mnie z propozycją wyjazdu na 6 lat na Białoruś. Powiedziałam jej zdecydowane „nie”,  dodając, że do „żadnych ruskich” nie pojadę…, i że 6 lat to cała wieczność…, i że… . S. Maria cierpliwie wysłuchała tej litanii „przeszkód”, moich łez i w końcu mojego „tak”. Wprawdzie to nie Afryka, myślałam z żalem, ale skoro Pan woła to trzeba powiedzieć „tak”. Czy mogłam powiedzieć „nie”? Oczywiście! W 1979 roku w Krakowie Jan Paweł II mówił : „Człowiek może powiedzieć Bogu „nie”. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi „nie”, ale pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim…” Nie znalazłam argumentów, żeby powiedzieć Bogu „nie” i tak w sierpniu 1998 roku wyjechałam do Bobrujska, na Białoruś. Rozpoczęłam swoją misję razem z dwiema moimi współsiostrami Białorusinkami. Zamieszkałyśmy w bloku, blisko kościoła. Za łaską Bożą i z pomocą wielu dobrodziejów nasze małe mieszkanie w krótkim czasie stało się „centrum” rodzinnych spotkań z dziećmi, młodzieżą, z rodzicami i wszystkimi, którzy chcieli spotkać Jezusa i doświadczyć Jego miłości. Trzeba podkreślić, że nie tylko nasi odbiorcy doświadczali Bożej opieki, ale i nasza wspólnota cieszyła się szczególnym Bożym błogosławieństwem zarówno w chwilach radości jak i dotkliwych cierpień. Po 6 latach zostawiłam moją pierwszą misję, tętniąca życiem chrześcijańskim i salezjańskim. Potem na moim misyjnym szlaku był jeszcze Mińsk (Białoruś), Rzym, Odessa,  i wreszcie Tbilisi w Gruzji, gdzie pracuję obecnie.

Afryka była moim marzeniem! Europa Wschodnia i Gruzja stały się rzeczywistością, którą z całego serca pokochałam. Ta miłość okazała się możliwa, dzięki Chrystusowi, który mnie wybrał, posłał i czeka na mnie w każdym miejscu ze swoja miłością. Szczęście jest tam, gdzie jest Bóg.

 s.Anna Kużdżał

Gruzja:

Ukraina:

Podziel się